Dziewięcioro Polaków awansowało do kolejnej rundy (półfinału lub finału) w porannej sesji I dnia pekińskich mistrzostw świata. Swoją dominację potwierdzili: Adam Kszczot na 800 m i Paweł Fajdek w rzucie młotem.
Dziewięcioro Polaków awansowało do kolejnej rundy (półfinału lub finału) w porannej sesji I dnia pekińskich mistrzostw świata. Swoją dominację potwierdzili: Adam Kszczot na 800 m i Paweł Fajdek w rzucie młotem.
Kszczot biegł w 5. serii eliminacyjnej. Zrealizował bardzo mądrą taktykę, a w dodatku wyraźnie widać, że jest w wyśmienitej formie. Na ostatnią prostą wychodził co prawda na trzecim torze, a końcowe metry miał pod pełną kontrolą. Do tego stopnia, że na kratach wyraźnie zwolnił - mimo to zwyciężył z czasem 1:46.62. - Teoretycznie taktycznie było bardzo fajnie, tylko ciągle byłem zamknięty i obawiałem się, że chłopaki obiegną mnie z zewnątrz i nie będę już wtedy miał nic do powiedzenia. Ale finalnie wygrałem, dość szybkie pierwsze 400 metrów, wszystko się dobrze ułożyło - mówi ubiegłoroczny mistrz Europy.
W czwartej serii startował Marcin Lewandowski i miał problemy - szczególnie w końcówce dystansu. Na ostatniej prostej rywale go wyprzedzali i halowy mistrz Europy sprzed kilku miesięcy ukończył bieg na 5. pozycji. Awansował do półfinału dzięki czasowi 1:46.25. - Nie potrafię teraz powiedzieć, co się stało z moimi nogami po 700 metrach - przyznał Marcin. - Biegłem dobrze taktycznie, ale kiedy wyszliśmy na ostatnią prostą "zbombardowało mi" nogi, czwórki. Nie mogłem nic zrobić. Może za bardzo wyluzowaliśmy treningowo przed mistrzostwami świata? Chyba przesadziliśmy z tym luzem. Do biegu na 800 metrów trzeba jednak napięcia mięśnia. Nie miałem za bardzo czym się zmęczyć, a mimo to nogi odmówiły posłuszeństwa. Ale w półfinale będzie lepiej - dodaj.
W eliminacjach odpadł wicemistrz Europy z Zurychu, Artur Kuciapski. On zimą przeszedł operację, nie zdążył wypracować odpowiedniej formy na MŚ (wcześniej wywalczył jednak złoto młodzieżowych ME i to była jego impreza docelowa). W Pekinie w szóstej serii (z Davidem Rudishą) zajął 6. miejsce (1:49.22). - Moim celem był awans do półfinału, o finale mówiłem po cichu sam do siebie. Nie udało się, ale nie ma co się załamywać. Jestem jeszcze młody, mam czas. Kilka miesięcy temu zastanawialiśmy się z trenerem, czy po moich kłopotach zdrowotnych nie odpuścić sezonu. Postanowiliśmy się przygotowywać i nie żałuję. Po prostu trudno było przygotować optymalną formę. Nie wszystko da się nadgonić. Musze bardziej zwracać uwagę na swoje samopoczucie i zdrowie, bo jestem zawodnikiem, który łatwo łapie kontuzje - tłumaczył Artur.
Panie miały w sobotę eliminacje na 1500 m. Wystarowały w nich 3 Polki: Renata Pliś, Sofia Ennaoui i Angelika Cichocka. Cała trójka awansowała do półfinału. Pliś - z 9. miejsc a w swojej serii, ale z dobrym czasem (4:05.89), Cichocka była w swoim biegu szósta (4:11.08), a Sofia ósma (4:06.94). - Jak spojrzałam na 100 metrów do mety na zegar, to byłam spokojna, że z tym czasem wejdę do półfinału. Dlatego nie cięłam aż tak do końca, bo byłam w miarę spokojna. Chciałam oszczędzić siły na jutro, bo wiadomo, że rywalki są mocne. Zdecydowanie lepiej czułam się na treningach tempowych wieczorami, a o tej porze będziemy rywalizować w kolejnej rundzie. Jestem więc optymistką. Muszę trzymać się blisko środka i uderzyć w końcówce. Czułam dziś stres, ale mniejszy niż przed Tallinnem, bo tu nie jestem faworytką - przyznała Sofia.
- Biegłyśmy znacznie wolniej niż w pierwszej serii, więc postanowiłam trzymać się silnych zawodniczek i oszczędzać siły na półfinał. Czułam się świetnie, od chwili, kiedy postawiłam pierwsze kroki na bieżni wiedziałam, że będę w półfinale. Na ostatnich stu metrach delikatnie odpuściłam. W półfinale już będzie mocne bieganie, nie będzie żartów. Finał to moje marzenie - zdradziła Angelika.
W finale na innym dystansie - 3000 m z przeszkodami - jest już Krystian Zalewski. Wicemistrz Europy dobrze taktycznie rozegrał swoją serię, kontrolował wszystko do ostatnich metrów i zajął 4. pozycję (czas 8:25.10). - Takie było założenie, żeby lecieć w pierwszej grupie i walczyć o miejsce w finale. Na końcówce sobie odpuściłem, bo wiedziałem, że i tak wejdę z czasem. Wcześnie zaczął się finisz, bo zawodnicy rozkręcili się po dwóch kilometrach. W finale będzie szybciej od początku. Jestem przygotowany na dwa mocne biegi i mogę w finale poprawić rekord życiowy - zapewnia Krystian.
Nasi młociarze zdominowali eliminacje w Pekinie. Paweł Fajdek rozpoczął ostrożnie (76.46 - minimum kwalifikacyjne do finału wynosiło 77 metrów), ale w drugiej próbie poprawił się na 78.38. - W ostatnich dwóch dużych imprezach jakie miałem to paliłem pierwsze próby, dlatego teraz w pierwszej kolejce było trochę delikatniej. Akurat mało brakło wtedy do dużego Q. W drugiej kolejce dołożyłem i się udało. W kwalifikacjach chodzi o to, żeby je przebrnąć. Finał będzie to inna walka, zobaczymy, kto jaką formę prezentuje. Dobrze, że obaj z Wojtkiem się tam dostaliśmy - powiedział Fajdek, a Nowicki dodał: - Fajnie, że się udało, ale jakoś mi się dziś stresowo rzucało. Pierwsza taka duża impreza. Mam nadzieję, że w finale powalczę o bardzo dobry rezultat. Wchodzi się na tak ogromny stadion i to robi duże wrażenie - przyznał Wojtek, który rzucił 76.72, co było czwartym wynikiem eliminacji.
Jeszcze szczęśliwsza była Paulina Guba, która dzięki pchnięciu z ostatniej kolejki 17.73 wywalczyła awans do finału rywalizacji kulomiotek. - Spełniło się moje największe marzenie, nie przeszkodziła mi nawet angina, która mnie ostatnio dopadła. Teraz w fianle będę walczyła o 18 metrów. W eliminacjach daleko pchnęłam, zobaczyłam, że stać mnie na dużo i oczywiście się spiełam. Zobaczyłam, że jestem 13-sta i poprawiłam się - opowiada Paulina, która awansowała do finału z dwunastym wynikiem (tylko 2 centymetry lepszym od 13-stej Amerykanki Brooks.
Karolina Tymińska (fot. Marek Biczyk)
Rywalizację w siodmioboju rozpoczęła Karolina Tymińska. Polka uzyskała swój najlepszy czas sezonu w biegu na 100 m pł (13.52), ale wzwyż skoczyła tylko 1.65. Nic dziwnego, że była rozczarowana. - Nie udało mi się w skoku wzwyż, było bardzo słabo. Miałam problemy z rozbiegiem, mam motorykę i dlatego gubię się technicznie, nie moge tego ułożyć. Są jeszcze następne konkurencje. Ciężko trenowałam cały rok, więc na pewno będę kończyła siedmiobój. Ciężko będzie walczyć o ósemkę, ale dam z siebie wszystko, bo chcę się sprawdzić. Zamierzam trenować jeszcze rok do igrzysk - zapowiedziała nasza siedmioboistka. Dziś czeka ją jeszcze pchnięcie kulą i 200 metrów (na razie ma 1842 pkt i jest 24-ta).