Menu
1 / 0
Aktualności /

Trener medalistek MŚ U20 Artur Błasiński: wolę stopniowy rozwój zawodników, a nie drastycznie szybki

Trener medalistek MŚ U20 Artur Błasiński: wolę stopniowy rozwój zawodników, a nie drastycznie szybki

Z czterech medali wywalczonych przez biało-czerwonych podczas sierpniowych mistrzostw świata do lat 20 połowę zdobyły podopieczne radomskiego szkoleniowca Artura Błasińskiego. – To efekt naszej wieloletniej pracy. Wolę stopniowy rozwój zawodników, a nie drastycznie szybki – przyznaje w rozmowie z nami trener Wiktorii Gadajskiej i Julii Adamczyk.

Przed laty Artur Błasiński był czołowym polskim biegaczem na dystansach średnich i długich. Na przełomie XX i XXI wieku był kilkukrotnym medalistą mistrzostw kraju w biegach na 1500, 3000, 5000 i 10 000 metrów. Przez lata reprezentował radomskie kluby lekkoatletyczne, teraz jest szkoleniowcem w jednym z nich – RLTL GGG. Pracuje nie tylko jako trener lekkiej atletyki, jest też propagatorem sportu, prelegentem teorii sportu oraz organizatorem imprez biegowych. W sierpniu dwie z jego podopiecznych – Wiktoria Gadajska w biegu na 400 metrów przez płotki oraz Julia Adamczyk w skoku w dal – zdobyły w Limie medale mistrzostw świata juniorów.

Reprezentacja Polski wywalczyła podczas mistrzostw świata juniorów w Limie cztery medale, ale dwa z nich są dziełem Twoich podopiecznych z klubu RLTL GGG Radom. Czy czujecie się taką kuźnią lekkoatletycznych talentów?

Nie. To jest po prostu efekt naszej pracy. Można powiedzieć, że ten sukces to swego rodzaju zwieńczenie siedmioletniej współpracy z obiema tymi zawodniczkami. Pamiętam jak przyszły do klubu jako dzieciaczki, były wtedy w czwartej klasie. Od tamtej pory systematycznie poprawialiśmy wyniki, ale też zdarzało się tak iż ponosiliśmy porażki. Czasem trzeba było je pocieszać, a czasem motywować. Chociaż muszę przyznać, że to był najmniejszy problem, bo obie zawsze miały dużą motywację do treningów. Kiedy młody zawodnik szybko odniesie sukces i się nim zachłyśnie to często ciężko jest mu wrócić i odbudować formę. Dlatego wolę taki stopniowy rozwój, a nie drastyczny, szybki.

Mówisz, że Wiktoria i Julia przyszły trenować do Ciebie w czwartej klasie szkoły podstawowej. Czy już wtedy widziałeś w nich te talenty, które pozwalają odnosić sukcesy, nawet międzynarodowe?

Tak! Bardzo często musiałem je nawet hamować, przed takim zbyt wczesnym rozkwitem karier. Pierwszy, czy drugi rok juniora to taki wiek gdzie trzeba się już pokazać. One się pokazały, ale mają jeszcze dużo w zanadrzu środków treningowych do dalszego rozwoju. Zostawiłem sobie i zawodniczkom duże pole manewru.

No właśnie, bo tak naprawdę obie są dopiero na początku sportowej drogi, a już osiągnęły sukcesy i dały nadzieje kibicom na przyszłość.

To było widać w tym sezonie, że starty były różne, ale ja miałem z tyłu głowy to, że mogą powalczyć na mistrzostwach świata. Liczyłem na finały, nie będę tego ukrywał. Tym, że zdobyły medale jestem pozytywnie zaskoczony. Faktem jest, że dziewczyny były do tego startu naprawdę dobrze przygotowane sportowo, fizycznie, psychicznie i mentalnie. Dało im to szansę powalczyć o medale, a one perfekcyjnie to wykorzystały.

Julia Adamczyk podczas mistrzostw Polski w Radomiu, miesiąc przed startem w Limie, trochę męczyła się z kontuzją kostki. Rozumiem, że to nie był tak poważny uraz aby zaburzył przygotowania do mistrzostw świata?

Problem z tą kostką ciągnął się od stycznia. Było lepiej, gorzej i było jakoś to podleczane. My przede wszystkim zrobiliśmy trening sprinterski. Mógłbym chyba postawić wszystkie pieniądze stawiając tezę, że ona wśród finalistek mistrzostw świata oddała w okresie przygotowawczym i startowym najmniej skoków. To co zrobiła w Limie świadczy zatem też o jej skali talentu. Poszły u niej bardzo duże parametry szybkościowo-wytrzymałościowe. Skutkiem tego był srebrny medal w Radomiu na mistrzostwach Polski juniorów w biegu na 100 metrów. Trochę śmieję się, że gdyby tam rozegrano tylko jeden bieg to Julia byłaby złotą medalistką. Podsumowując muszę przyznać, że na mistrzostwach Polski po prostu postawiliśmy bardziej na sprint niż na skok w dal.

W Limie Adamczyk zaprezentowała się świetnie w skoku w dal. A to nie był łatwy konkurs, trzeba było trochę powalczyć o ten medal.

Dokładnie tak. Przygotowanie fizyczne, bo była w formie, to jedno. Natomiast pierwszy raz widziałem tą zawodniczkę tak zmotywowaną i zdeterminowaną.

Druga z Twoich podopiecznych nie chciała być gorsza od koleżanki. Mowa oczywiście o Wiktorii Gadajskiej, która w trakcie sezonu biła już rekordy Polski, ale w Limie pokazała wielką klasę. Jej finisz był imponujący i sądzę, że mało kto wierzył po tych 300 metrach w medal.

Patrząc z punktu widzenia trenerskiego to ona po prostu, potem to analizowałem, wytrzymała rytm. Rywalki za mocno zaczęły i zapłaciły za to cenę na 9 i 10 płotku. Trzeba to 400 metrów przebiec jak najefektywniej i ona zrobiła to perfekcyjnie.

Rozumiem, że ma jeszcze duży zapas na kolejne lata kariery? Brakuje nam takiej klasowej zawodniczki na tym dystansie.

Z premedytacją trzymałem ją w pierwszej części sezonu w takim treningu do biegów krótkich. Częściej startowała na 100 metrów przez płotki. Tak naprawdę na mistrzostwach świata zrobiła 70% normy tego co biegała przez cały sezon jeśli chodzi o 400 metrów przez płotki. To ewenement. Tak u Wiktorii, jak i u Julki o której rozmawialiśmy chwilę temu, postawiłem w przygotowaniach duży akcent na moc i na szybkość.

Radom miał w Limie jeszcze jedną medalową szanse. Mówię o Jakubie Abramczyku, który niestety w biegu na 3000 metrów z przeszkodami zaliczył upadek i złamał rękę. Jak przebiega u niego rehabilitacja?

Wrócił do treningu, już zaczyna truchtać. Mam nadzieję, że będziemy go widzieć w mistrzostwach Polski w biegach przełajowych. Jeśli będzie wysłany junior na przełajowe mistrzostwa Europy to Kuba jest jednym z kandydatów żeby na nie pojechać.

Jakie są Wasze plany na 2025 rok?

Trzymać poziom! Wiktoria mam nadzieję, że powalczy o medal mistrzostw Europy juniorów. Wbrew pozorom wcale nie będzie o to dużo łatwiej niż w Limie. Europa nieźle pokazała się na mistrzostwach świata, a dojdą jeszcze dwie dobre zawodniczki z Ukrainy i Rumunii, które były w tym roku kontuzjowane. Rocznik 2006 jest bardzo mocny. Oceniam, że o medale będzie walczyć 5-6 dziewczyn. Wiktoria nie będzie miała łatwo. 56.50 może nie dać medalu mistrzostw Europy.

A jeśli chodzi o Julię Adamczyk?

Także będzie szykować się do mistrzostw Europy, ale już w tej starszej kategorii wiekowej czyli U23. Myślę, że jeśli ustabilizujemy formę ona będzie w stanie skakać regularnie 6.50-6.60. Najważniejsze żeby mieć zdrowie, aby wytrzymać taki poziom sportowy.

Maciej Jałoszyński / foto (ilustracyjne): Tomasz Kasjaniuk

Powrót do listy

Więcej