W dwóch konkurencjach sobotniego mityngu w Szanghaju będziemy mieć po dwóch reprezentantów. To oczywiście bieg na 800 m mężczyzn z Adamem Kszczotem i Marcinem Lewandowskim oraz rzut dyskiem z Piotrem Małachowskim i Robertem Urbankiem.
W dwóch konkurencjach sobotniego mityngu w Szanghaju będziemy mieć po dwóch reprezentantów. To oczywiście bieg na 800 m mężczyzn z Adamem Kszczotem i Marcinem Lewandowskim oraz rzut dyskiem z Piotrem Małachowskim i Robertem Urbankiem.
Ciekawie zapowiada się szczególnie rywalizacja dyskoboli. Panowie będą startowali razem z paniami, co trochę bawi naszego wicemistrza olimpijskiego, Piotra Małachowskiego. - Nie jest to wymarzony konkurs, bo wystartuje w nim aż 17 osób, zamiast na przykład ośmiu. Szybka rywalizacja na pewno jest wygodniejsza. No ale cóż, być może media łatwiej będą w stanie rozpropagować naszą konkurencję dzięki takim zawodom, kreowanym na walkę damsko-męską. Mam tylko nadzieję, że dziewczyny będą normalnie ubrane i nie zaskoczą nas ekstrawaganckimi strojami. Wtedy skupimy się tylko na swoich rzutach - śmieje się Piotrek. - Jestem pozytywnie nastawiony, chcę zbierać punkty na mityng finałowy. Prawda jest taka, że głównym celem są mistrzostwa świata w Londynie, tam trzeba być w najwyższej formie. To, że ktoś już na początku maja ma na koncie wyniki po 68-69 metrów nie robi na mnie wrażenia. Zaczekajmy do mistrzostw świata. Tam sędziowie zmierzą rzuty i wszystko będziemy wiedzieli. Mam nadzieję, że w Szanghaju nie będzie padało. Do tej pory zazwyczaj przeszkadzała nam tam mżawka. Jeśli chodzi o zmianę regulaminu Diamentowej Ligi, to najmniej podoba mi się to, że będziemy startować tylko w czterech mityngach eliminacyjnych. Rzut dyskiem to oczywiście nasza wielka pasja, ale też praca. Na mityngach zarabiamy pieniądze i trzeba będzie dodatkowo poszukać tej pracy w innych imprezach. Z dotychczasowych czterech zwycięstw w Diamentowej Lidze chyba w zeszłym roku było mi najłatwiej triumfować w całym cyklu. Ale wszystkie moje dotychczasowe konkursy były ciekawe, wszystkie okupione ciężką pracą. Największym wyrzeczeniem jest rozłąka z rodziną. Ale mam nadzieję, że po zakończeniu kariery będę w stanie wynagrodzić swoją dotychczasową nieobecność synkowi i pokażę mu kawał świata, jaki ja zobaczyłem - zapowiada Machałek.
W kole w Szanghaju Piotrowi będzie towarzyszył nasz drugi dyskobol, Robert Urbanek. Medalista mistrzostwa świata i mistrzostw Europy podkreśla, że jest daleko od szczytu formy, choć nie przekreśla swoich szans na dobry wynik. - Z jednej strony cieszę się, że sezon nadchodzi, bo jestem zmęczony treningami. Ale nie ukrywam też, że trochę się obawiam tego startu. Jestem po mocnym zgrupowaniu w Spale. Tam były przebłyski, jednak później trochę "zabiłem" swój organizm. Przed Szanghajem czuję się zmęczony, choć liczę, że to się zmieni. Nie wróżę sobie rewelacyjnego wyniku, bo nie jestem w wysokiej dyspozycji. Na pewno ostatnie zmiany pogodowe w Polsce były dla nas odczuwalne. Mieliśmy często wiatr i deszcz co nie sprzyjało treningom rzutowym. Ale taka była w kraju pogoda i trzeba było sobie z tym radzić. Ogólnie dobrze wspominam swoje starty w Szanghaju, raz byłem drugi, raz trzeci. Ale teraz nie jestem pewien, czy wszystko pójdzie po mojej myśli. Pierwszy konkurs w sezonie zapowiada się bardzo mocno. Na liście startowej wszyscy medaliści z Rio, wicelider list światowych i inni mocni zawodnicy, czyli sama czołówka. Diamentowa Liga to prestiżowy cykl mityngów, jestem dumny, że mogę reprezentować Polskę w takich zawodach - powiedział Urbanek.
Adam Kszczot i Marcin Lewandowski często startują razem w największych mityngach (fot. M. Biczyk)
Również Marcin Lewandowski, który razem z Adamem Kszczotem wystartuje w Szanghaju w biegu na 800 m (wśród rywali m.in. rekordzista świata, David Rudisha), podkreśla, że pierwsza połowa maja to nie jest moment na bicie rekordów życiowych. Przyznaje jednak, że liczy na dobry wynik. - To oczywiście wcześnie, nie jestem gotowy na bardzo szybkie bieganie, dlatego traktuję ten start treningowo. Ale i tak wiem, że swoje pobiegnę. Jestem doświadczony, wiele lat treningu za mną i wskoczyłem na odpowiedni poziom. Czuję, że mogę uzyskać czas 1:45, ale oczywiście zobaczymy, jak to będzie wyglądało na miejscu. Nawet, gdy jadę na mityng treningowo to nie po to, by biec 1:48. Przekonamy się, jak mój organizm zareaguje na zmianę strefy czasowej, klimatycznej itd. Myślę, że stać mnie już w połowie maja na wypełnienie normy na mistrzostwa świata. W tym roku mam trochę inną fiozofię startową. Mityngi, w których będę biegał są porozrzucane po całym świecie. W dodatku w Diamentowej Lidze weszły nowe zasady, żeby wystąpić w finale trzeba zbierać punkty. W finałowych zawodach startuje się z listy, a nie na podstawie osiągnięć. A co za tym idzie, trzeba zaliczać sporo biegów po drodze. Przyznam, że trochę zmieniłem przed tym sezonem jeśli chodzi o przygotowania. Pierwszy raz po hali pozostałem cały czas w treningu. Oczywiście nieco odpoczynku było, ale nie na tyle, bym musiał teraz dochodzić do formy startami. Liczę na mocną pierwszą część sezonu. Później trochę się "schowam", potrenuję pod mistrzostwa świata. W każdym razie w tym roku chcę mieć dwa szczyty formy. Patrząc na listę startową mityngu w Szanghaju, muszę przyznać, że stawka jest mocna. Wszyscy są mocni, ale mnie to cieszy, bo trzeba startować z najlepszymi - przyznał Lewandowski.
Mityng w Szanghaju rozpocznie się w sobotę o 17:30 miejscowego czasu (11:30 w Polsce). Początek rzutu dyskiem o 12:50 polskiego czasu, a biegu na 800 m o 13:42.
rav