W poniedziałkowe popołudnie reprezentanci Polski juniorów wrócili z ME U20, które odbywały się w Grosseto. Na warszawskim lotnisku im. Fryderyka Chopina zostali powitani przez prezesa PZLA Henryka Olszewskiego i dyrektora sportowego, Krzysztofa Kęckiego.
W poniedziałkowe popołudnie reprezentanci Polski juniorów wrócili z ME U20, które odbywały się w Grosseto. Na warszawskim lotnisku im. Fryderyka Chopina zostali powitani przez prezesa PZLA Henryka Olszewskiego i dyrektora sportowego, Krzysztofa Kęckiego.
- Dziękuję wam za walkę i gratuluję sukcesów. Cieszę się, że tak dobrze startowaliście we Włoszech. Do zobaczenia na lekkoatletycznych stadionach - mówił do naszej utalentowanej młodzieży prezes Olszewski.
Biało-czerwoni wyszli do hali przylotów z medalami na szyi. Dumni, aczkolwiek nieco zmęczeni podróżą i żądni jak najszybszego powrotu do domów rodzinnych. - Nie ukrywam, że czuję niedosyt, bo jechałem do Grosseto po złoto, a wracam ze srebrem. Ale taki jest sport. W sobotę mam start w Cetniewie i tam będę już pchał seniorską kulą. Oby jak najdalej - mówił Szymon Mazur.
- Ja jestem bardzo szczęśliwa, dla takich chwil warto poświęcać się na treningach. Mój najbliższy cel to poprawienie rekordu Polski, czyli wyniku 16.82 m - powiedziała brązowa medalistka w pchnięciu kulą, Anna Niedbała.
Dumnie złoty medal na piersi nosił Cyprian Mrzygłód. - To niesamowite, że udało mi się w tym konkursie aż dwa razy przekraczać granicę 80 metrów. Aż nie chce się wierzyć, że jestem rekordzistą Polski! - mówił uśmiechnięty.
Jestem tak dobrze przygotowany, że nie czułem zmęczenia. Trybuny były pełne i cała ta otoczka sprawiała, że człowiek czuł się wyśmienicie. Moim celem jest Tokio 2020 - zapowiadał dwukrotny medalista z Grosseto (400 i 4x400 m) - Tymoteusz Zimny.
Ogółem biało-czerwoni zdobyli w Grosseto 9 medali, w tym 2 złote, 4 srebrne i 3 brązowe.
rav